perwersyjny perfekcjonizm.
tak idealnie, że nierealnie.
tak się nie da żyć. chyba że… jest się projektantką wnętrz, jak w tym przypadku.
zaglądamy do mieszkania Louise Liljencrantz, gdzie panuje ponadczasowa elegancja.
najlepszej jakości materiały, harmonia barw, wyrafinowanie, porządek.
przepiękna harmonia odcieni szarości w salonie i sypialni.
oto przepis na klasyczne, wytworne, doskonałe wnętrze.
doczytałam się, że to własne mieszkanie projektantki, choć wygląda mi to bardziej na wizytówkę jej pracy, umiejętności, stylu. bardziej showroom niż dom. a z drugiej strony jakoś tak niezmiennie kojarzy mi się z wnętrzami hotelowymi. jest neutralne, jakby bezosobowe, nie widać tu charakteru mieszkańców.
na wstępie przesadziłam troszeczkę. jest perfekcyjnie, ale nie perwersyjnie.
jednak to mieszkanie wydaje się być tak doskonałe w każdym calu (metrze), że aż trudno uwierzyć, że ktoś tak mieszka. a mieszka.
[a pewnie, bo znów dajemy się wpuścić w maliny. przecież to wszystko zostało starannie zaaranżowane na potrzeby sesji zdjęciowej, na co dzień z całą pewnością leżą tam ciuchy, gazety, kubki z wczorajszą herbatą i takie tam różne. ale może i nie…
ale skoro o herbacie – czytam fascynującą książkę o niej właśnie, niebawem recenzja. i to nie tyle o herbacie, a o japońskim stylu życia. stay tuned, jak to mówią].
fot. Erik Lefvander for Residence magazine, via: decordots.com