jak wyglądałby twój dom gdyby miał całkowicie odzwierciedlać ciebie?

w założeniu niby tak jest: tworzymy wnętrza zgodne z naszymi upodobaniami, gustem, potrzebami. ale całkiem niedawno przeczytałam, że jest wręcz przeciwnie: aranżujemy przestrzeń tak, by podobała się ona naszej mamie, teściowej czy wielu innym osobom, podczas gdy swoje pomysły chowamy „na wiecznie nigdy”.

przyjrzyjmy się zatem wnętrzu jakie Nanna Lagerman, projektantka wnętrz, urządziła dla siebie.
zmieniała mieszkania wiele razy, zyskując w ten sposób spore doświadczenie. remont i urządzenie tego miejsca było dla niej czymś więcej niż tylko realizacją swojego projektu dla samej siebie. ale o tym za chwilę.

jesteśmy w Szwecji, w Sztokholmie, w apartamencie w dzielnicy Östermalm, słynącej z eleganckich restauracji i barów, instytucji kultury, a także butików znanych projektantów. Nanna wprowadziła się w 2005 roku wraz z całą rodziną. dominowała tu biel i minimalizm, co było wówczas na topie, ale też zgodne z tym jak chciała mieszkać. czas płynął. dzieci dorosły, wyprowadziły się, z mężem się rozwiodła, a dom został. za namową brata postanowiła urządzić wszystko po swojemu. wspierając się wskazówkami feng shui, które jednak zinterpretowała na swój sposób, wymyśliła sobie wszystko od początku.

w tym wymyślaniu przestrzeni jest dobra od dzieciństwa. jej dom był tradycyjny, pełen pamiątek, starych mebli i antyków. ona szukała czegoś innego, zaczęła więc aranżować pokoje dla lalek: przemalowywała ściany, meble, szyła zasłony, poduszki, zmieniała i tworzyła nowe style. ale nie od razu zajęła się projektowaniem wnętrz profesjonalnie.

na początku jej praca zawodowa związana była jednak ze słowami: była copywriterką, pracowała w agencjach reklamowych. zaczęła potem realizować reportaże dla „Elle” i wtedy spotkała fotografkę Pię Ulin. nawiązały długoletnią współpracę, zajmując się projektami wnętrz i reklamą, choć jak twierdzi Nanna tak naprawdę najważniejsze było zawsze tworzenie wizerunku.

przyszedł też czas pracy w Ikea – jako projektantka wnętrz i stylistka Nanna była tam obecna 20 lat. dziś pracuje samodzielnie i choć nie ma wykształcenia architektonicznego, mając za sobą lata doświadczenia, umiejętności i intuicję nadal otrzymuje mnóstwo zleceń.

jak mówi, jej zadaniem są zwykle dwa aspekty: tworzenie środowiska, w którym ludzie będą czuli się bezpiecznie i dobrze, ale też interpretowanie przyszłości, która nie istnieje. inspiracji do pracy nie szuka w magazynach wnętrzarskich, raczej z ciekawością przegląda te modowe, są zabawniejsze i bardziej zaskakujące. istotne są jednak nie tylko zdjęcia, ale sama materia – lubi dotknąć tkanin które wybierze, przyjrzeć się im z bliska, poszukać kontrastów z innymi materiałami jakie znajdą miejsce w danym projekcie. z pewnością inspiruje ją też Nowy Jork, który odwiedza regularnie odkąd zamieszkał tam jej syn.

jaki jest jej dom? intrygujący. ma ciekawe, czasem zaskakujące rozwiązania. na przykład: kafelki na suficie w kuchni – pomysł podpatrzony we Włoszech. sporo tu dobrego designu, począwszy od lamp, przez siedziska czy biurko. w mieszkaniu zastosowano wszędzie ten sam kolor: kremowo-beżowo-szary odcień mają zarówno ściany, jak i stolarka.

salon przedzielono szklaną ścianą, za którą znajduje się miejsce pracy projektantki. ściana inspiracji, biblioteka, biurko vintage przy którym jednak nie lubi siedzieć – woli być w ruchu, nieustannie poszukując inspiracji i pomysłów na nowe.

fot. Pia Ulin_residencemagazine.se

a poniżej krótka lekcja designu, jaką przygotowałam na podstawie mieszkania jakie właśnie obejrzeliśmy. daj znać jak się podoba. potrzebne czy nie? uczymy się designu w nowym roku?

zestawienie: I like design, zdjęcia: materiały prasowe firm