żeby wciąż nie było tak samo, ani zbyt podobnie.
żeby nie zdawało się wam (ani mi), że to już było.
żeby na chwilę uciec od skandynawskich klimatów (choć nie na długo ani nie za daleko).
żeby wprowadzić nutę elegancji lub ekstrawagancji.

będzie nowe.
wnętrza, które mnie w jakiś sposób intrygują, choć niekoniecznie chciałabym tam mieszkać. ale, jak zapewne wam wiadomo, inspirację można znaleźć wszędzie, nawet w estetyce całkiem nam odległej. (chociaż wcale nie twierdzę, że tak jest tym razem).

 

 

na początek: London calling. oto dom z 1940 roku.
właścicielką jest Harriet Anstruther, która zajmuje się projektowaniem wnętrz.
z pierwotnego bałaganu, jaki tu panował wyłoniła się piękna, jasna przestrzeń.
panuje tu styl glamour co oznacza wnętrza eleganckie, pełne splendoru i uroku.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

to na co warto zwrócić uwagę to pięknie zakomponowane kolekcje przedmiotów. różne drobiazgi tworzą malarską całość, martwą naturę. przedmiotów nie musi być wiele, ważne jest jak je łączyć. przyjrzyjcie się uważnie. to lekcja którą warto zapamiętać. oto sztuka detalu.

 

 

 

 

 

na piętrze panuje iście brytyjska atmosfera. tworzą ją tapety i meble. nieco tu staroświecko, ale z wdziękiem.

 

 

 

co wcale nie przeszkadza mieć tuż obok nowoczesnej przestrzeni do pracy.
bowiem jest to dom pełen niespodzianek.

 

fot. Henry Bourne/www.flodeau.com 

więcej i większe zdjęcia znajdziecie tutaj.
a inny londyński dom przedstawiałam tutaj.

I like design na facebooku – zapraszam.