to zadziwiające miejsce.
wygląd i atmosfera wnętrz przekonuje, że jesteśmy zupełnie w innym miejscu i czasie niż rzeczywiście jesteśmy. czasem mamy wrażenie, że to może jakiś plan filmowy… ale nie, to prawdziwe wnętrza. dość oszczędne w estetyce, niemal minimalistyczne, co każe zwrócić uwagę na materiały, których użyto. i o to też chodzi. stonowane barwy, żadnych wzorów, niewielka ilość elementów architektonicznych i stosowanie się do zasad wabi-sabi. aranżacja bardzo stonowana, a zarazem na swój sposób wyrafinowana.

 

 

wabi to prostota i pokora, odrzucenie wszystkiego co zbędne lub sztuczne.
wymaga dyscypliny, ale wynika z głębokiego szacunku zarówno do materiałów jak i upływu czasu.
to poszukiwanie harmonii pomiędzy pełnią a próżnią, starym a nowym, między Wschodem a Zachodem.

rozmaite tekstury, powierzchnie poddane działaniu czasu, nienowe, niby przetarte, niby zużyte, ale na tym właśnie polega ich urok. to szorstki a zarazem wyrafinowany świat. przyjrzyjcie się tu jak zastosowano tu drewno, kamień, stal, tkaniny.
monochromatyczne brązy i beże uspokajają, tworząc zarazem ciepłe i przyjemne wnętrze.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

wnętrza są ciemne i wydawać się mogą nawet nieco ponure czy ubogie. za to jasność i śródziemnomorski niemal klimat panują na tarasie. tworzą go zieleń, fotele o jasnych siedziskach, kamienie, woda, drewno. i tylko przezierające gdzieniegdzie budynki zdają się zdradzać gdzie istotnie się znajdujemy.

 

 

 

a jesteśmy w… Nowym Jorku. a dokładniej jest to TriBeCa penthouse, znajdujący się w Greenwich Hotel, którego współwłaścicielem jest nie kto inny jak Robert de Niro. zaprosił on do współpracy Axela Vervoordta, projektanta wnętrz oraz Tatsuro Mikiego, architekta. to ten belgijsko-japoński duet wykreował tą niezwykłą przestrzeń, którą, jeśli tylko ma się wystarczającą ilość pieniędzy, można wynająć na czas pobytu w Nowym Jorku. penthouse, który wydaje się być dokładnym przeciwieństwem zewnętrznego świata, pozwoli nam na chwilę wytchnienia w mieście, które nigdy nie śpi.

polecam zajrzeć też na stronę hotelu Greenwich, jeśli jesteście ciekawi procesu powstawania tego niezwykłego wnętrza.

 

fot. via: remodelista.com

ps. to, wbrew pozorom, jednak bardzo nowojorski post. pisząc go myślałam o tym dlaczego to miasto tak mnie fascynuje, wciąż powraca na moim blogu o fotografii… a do tego, pisząc, słuchałam nowojorskich odcinków CSM wprost z Nowego Jorku. Ola, wielkie dzięki za piękne dźwięki! 🙂

wyobrażacie sobie: siedzieć na tym nowojorskim tarasie i pisać o Nowym Jorku? to by było coś! choć nie wiem czy zdołałabym uporządkować myśli…

I like design na facebooku – zapraszam.