takie wnętrze, jakie nastroje.
to Kanada, i projekt ze studia Alain Carle Architecte.
a do tego, w gratisie, myśli różnych garść.
nie o wnętrzach i nie o wzornictwie, więc można(by) je spokojnie pominąć.
coraz dziwniejsze te ostatnie tygodnie, choć ten stan trwa od jakiegoś czasu.
dobrzy i mądrzy ludzie odchodzą, pozostawiając smutek i pustkę.
głupcy u władzy bez poczucia wstydu wmawiają, że białe jest czarne.
ktoś po koncercie morduje dzieci już nie wiadomo w imię czego.
wciąż masowo toną ludzie, w tym małe dzieci, a ci co przeżyli koczują w beznadziejnych warunkach. a my, syci i z dachem nad głową krzyczymy: żadnych uchodźców!, choć i tak nikt w te nasze gościnne progi nie chce zaglądać.
poziomy nienawiści, absurdu, chamstwa i kłamstwa nazywanego dziś postprawdą osiągają jakieś zdumiewające i przerażające wyżyny. ludzie, co się z nami dzieje? świat oszalał, a my coraz bardziej bezradnie przyglądamy się temu.
jaki sens ma to wszystko?
a jaki sens ma pisanie bloga?
wiem to zupełnie inna skala problemu, ale to nasz/mój mały, codzienny świat.
powiedz mi jaki sens ma wstawianie zdjęć wnętrz, w których nigdy nie zamieszkamy?
pokazywanie harmonii, spokoju i piękna nieosiągalnego?
czy te nasze ciągłe marzenia tak naprawdę nie prowadzą do ciągłego żalu i frustracji?
powiedz na co mi i tobie te prawdziwe skandynawskie raje, ten wizualny haj, który pozwala na chwilę małą oderwać się od trudnej codzienności? po co ten cały estetyzm, kiedy i tak nigdy takiego poziomu nie osiągniemy?
i nie chodzi mi tylko o wnętrza w jakich mieszkamy, ale też o sposób życia.
o życzliwość, szacunek do drugiej osoby, spokój, dystans, porządek w głowach, sposób myślenia.
o to, by żyć dobrze, mądrze i pozwolić żyć innym.
tu potrzeba otwartości, tolerancji, życiowej mądrości, równowagi.
niewiele, a zarazem tak dużo.
właśnie przeczytałam książkę „Szczęśliwy jak Duńczyk” i mam wrażenie, że czytałam piękną, utopijną bajkę dla dorosłych. trochę podobnie jak z tymi skandynawskimi domami, które tu oglądasz. a to realne życie paru milionów ludzi, którzy wcale nie mieszkają tak daleko.
po co to blogowanie i komu służy?
po co komu I LIKE DESIGN?
kryzys.
brak słów, nie tylko tych właściwych, ale i tych najprostszych.
możliwe, że coś się już wyczerpało przez te 10 lat pisania.
a może zwyczajnie się zestarzałam i nie nadążam, nie rozumiem, nie umiem.
nie ogarniam tego świata, rzeczywistości, która przestała być dobra, oswojona, w miarę stabilna.
a pisanie bloga/blogów przestaje być dla mnie antidotum. nie daje pracy ani pieniędzy.
a życie stało się zbyt trudne, zwłaszcza gdy wciąż słyszy się „nie”.
nie udało mi się.
pomimo dobrych chęci, starań, działań, wielu dobrych słów i życzeń. i idę na dno, a ILD ze mną.
i coraz częściej myślę, że nie ma sensu pisać dłużej, więcej.
chociaż… pewnie ten sens znajdę na nowo.
może za tydzień, może za miesiąc a może jeszcze później.
wybaczcie to rozgadanie.
pora na przerwę.