kolejny długi weekend przed nami.
nie wiem jakie macie plany, ale ja chętnie spędziłabym ten czas w takim miejscu jak to.

 

fot. www.lonngrenwidell.com

albo…
albo ruszyłabym w drogę.
najchętniej w tę, o której właśnie przeczytałam i o której piszę w recenzji tutaj.

a ponieważ miałam ograniczoną długość tekstu, musiałam mocno ciąć.
ale tu, na blogu, nie mam limitów, więc raz jeszcze zapraszam do lektury mojej recenzji w nieco poszerzonej wersji.

 

Droga czyli życie. Droga czyli wolność.



W taką podróż wielu chciałoby wyruszyć. I teraz jest ku temu okazja.

 „Droga 66” to niezwykła podróż legendarną, główną ulicą Stanów Zjednoczonych. Zabiera nas w nią Dorota Warakomska, dziennikarka i podróżniczka. Wyruszamy ze wschodniego wybrzeża, z Chicago i niespiesznie podążamy na zachód. Śladami tych, którzy wyruszali w poszukiwaniu lepszego życia, wolności, uciekając od biedy lub piasku pustyni, podążając za marzeniami. 
To podróż nie tylko przez sporą część amerykańskiego kontynentu, ale przez jego historię, literaturę, sztukę, kino, muzykę, popkulturę. Tropem Steinbecka i Kerouaca, Ansela Adamsa i Dorotei Lange.



Route 66 to droga-zabytek. Powstała w 1926 roku łącząc kilka stanów. Wędrowali nią farmerzy, żołnierze, turyści i podróżnicy. 
Jej koniec nastał w latach 80. wraz z pojawieniem się autostrad, ale dziesięć lat później odżyła i jest obecnie jedną z największych atrakcji turystycznych Stanów.

To w niej odbija się obraz Ameryki i jej mieszkańców, to ona pokazuje zmiany jakie zaszły w tym kraju przez lata. Jest bijącym sercem USA.


Oto obraz Ameryki zwyczajnej, codziennej, dalekiej od zgiełku metropolii. Odwiedzamy nieduże miasteczka, często osady. Zajeżdżamy do przydrożnych knajp, stacji benzynowych i warsztatów, moteli i muzeów. Zaglądamy do Ameryki od podszewki, z dala od autostrad i pędu współczesnego życia. Ale nigdy nie jest nudno. Każde miejsce wybrane przez naszą przewodniczkę ma swoje uroki, swoją opowieść o życiu na Drodze.



Stan Illinois to lekcja historii dawnej śladami Lincolna i spotkanie z całkiem niedawną wojną w Iraku. W Missouri idziemy na pełną emocji rozgrywkę besjbolu, by następnie zajrzeć do jaskiń Meramec Cavern i wspomnieć słynnych amerykańskich bandytów.
 Kansas wita spektakularnym rajdem corvett, goszczą nas 4 Kobiety na Drodze, a towarzyszą motocykliści. Z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawiej.


Oklahoma przypomina, że Droga 66 to nie tylko droga-matka, ale i droga-ucieczka, na zachód, w poszukiwaniu raju. Obecnie to prawdziwie kowbojski stan, ale nie tylko współczesnych kowbojów tu spotkamy, ale też Wytatuowanego Człowieka (żywy przewodnik po atrakcjach Drogi) i błękitnego wieloryba oraz rdzennych mieszkańców tych ziem – Czirokezów. Okazuje się, że to świetni biznesmeni, którzy z sukcesem prowadzą kasyna. 

Oklahoma City daje lekcję przetrwania i pokazuje jak żyć po tragedii (zamach bombowy).

Lecz stan ten żegnamy na wesoło, szaleńczym tańcem prawdziwie wolnych ludzi – takich oryginałów próżno szukać w świecie!
 
W Teksasie mamy wolny dostęp do broni i muzeum drutu kolczastego. I szaleństwa ciąg dalszy. To tu, w Amarillo, wita nas obłęd w szczerym polu i ranczo cadilaków czyli opowieść o tym jak pewien multimilioner wspiera sztukę i artystów.

Nowy Meksyk to Kraina Oczarowania, choć zaczyna się od miast-widm. Ale to tu zauroczy nas, tak jak i słynną malarkę Georgię O’Keeffie, okolica Taos czy Santa Fe oraz Gallup – światowa stolica Indian. 


Kolejny stan – Arizona – wita burzą, zachwyca Skamieniałym Lasem i przynosi odpowiedź na pytanie kim jest hobo. Odbywamy pełną przygód wyprawę pociągiem do Wielkiego Kanionu i to tu spotkamy najtwardszego szeryfa Ameryki, który wyjaśni dlaczego więźniowie śpią w namiotach i noszą różową bieliznę. W Oatman, miasteczku osłów, które mają tu status świętych krów, swoją poślubną noc spędziły legendy kina – Carole Lombard i Clark Gable. Ostatnią atrakcją jest Złote Wybrzeże pośrodku pustyni i bingo.



Wjeżdżamy do Kalifornii. Zanim jednak dotrzemy do ostatniego miasta na mapie podróży czeka nas przejazd przez pustynię Mojave i wizyta w Bagdad Cafe. To tu przyjdzie nam też spotkać ostatniego prawdziwego hippisa.
Gdy docieramy do Los Angeles nie ma już prawie o czym opowiadać. Hollywood znamy aż za dobrze i właściwie po całej trasie wydaje się ono, odrobinę paradoksalnie, mało ciekawe. Choć seansu filmowego na cmentarzu nie możemy sobie odmówić. Ostatnim przystankiem jest Wspólnota Agape i religijne uniesienia Amerykanów.


I tak oto dojechaliśmy na zachód. Koniec trasy. I co dalej?
Jak to co? Z powrotem do auta i ruszamy na wschód! Tą samą Drogą 66.
 


Książka Doroty Warakomskiej to opowieść nie tylko o słynnej Drodze 66, ale o ludziach którzy są z nią na dobre i na złe. Wędrując przez siedem stanów w sercu tego rozległego kraju, spotykamy zwykłych ludzi i ekscentryków, pasjonatów, hipisów. Przeżyli niejedno i z chęcią dzielą się swoimi historiami z autorką. Co ich łączy? Droga 66. I przywiązanie do tej legendarnej trasy.


Z książki bije duch amerykańskiej zaradności, optymizmu, ale nie tego błahego „keep smiling”, ale pozytywnego, twórczego stosunku do życia. Wielokrotnie, choć nie nachalnie, podkreślane jest znaczenie i ważność pracy. Poznajemy niezliczone pomysły na biznes, ale też gościnność i pomysłowość ludzi. Na wszystkich stronach książki czuje się też amerykańską wolność, niezliczone możliwości wyboru sposobu życia.


Ogromną zaletą tej opowieści jest jej powolność, radość poznawania nowych miejsc, przysłuchiwania się historiom ludzi, odkrywanie śladów przeszłości, poszukiwanie inspiracji.
 Autorka nigdzie się nie spieszy, ma czas. To niemal niespotykane w dzisiejszych czasach i to właśnie jest też wielką wartością tej książki. Książki, która pokazuje, że nie cel – przejechanie Drogi 66 – ale i sama Droga jest ważna.



Książkę można potraktować jako swoisty przewodnik po mniej znanych Stanach, można ją czytać też jako obraz amerykańskiego społeczeństwa. Autorka zauważa i barwnie opisuje różne strony życia za Wielką Wodą. Dostrzega współistnienie kultur i wielonarodowość, docenia samostanowienie, obywatelskie postawy, patriotyzm, ale nie ucieka od prawdziwych problemów jakimi są przemoc, przestępczość, uzależnienie od hazardu, otyłość, alkoholizm i inne. 
Choć i tak Ameryka na kartach tej książki jawi się jako przyjazne miejsce, kraina, gdzie można na własnej skórze odczuć czym jest prawdziwa wolność, przestrzeń, autentyczność.



Autorkę cechuje życzliwość wobec spotkanych na drodze ludzi. Humor, bystra obserwacja, zachęta do rozmowy, otwartość – to także wielkie zalety naszej przewodniczki przez serce Ameryki. Narracja toczy się niespiesznie, potoczyście, niedługie rozdziały zawierają przeróżne historie.
I aż żal, że Droga się kończy. Czas wyruszyć we własną drogę, własną podróż. Jej początkiem może być „Droga 66”.


 

fot. Richard Powers

I like design na facebooku – zapraszam.