jesteśmy w Østerbro, jednej z zamożniejszych dzielnic Kopenhagi. zbudowano go w latach 30. XX wieku. to rodzinny dom pewnej pary i ich pięciorga dzieci. kiedy szukali nowego lokum dla siebie mieli kilka życzeń, które ten dom szczęśliwie spełnił. i choć w kilku kwestiach poszli na kompromis, to dziś nie żałują swojego wyboru.
dom urzekł ich kilkoma rzeczami: pięknym naturalnym światłem goszczącym we wnętrzu dzięki dużym oknom, wysokim sufitom z dekoracyjnymi zdobieniami i drewnianym parkietem w jodełkę. te trzy elementy pozwoliły przymknąć oko na to co niezbyt im się podobało, kupić dom i wprowadzić się.
urządzanie domu to pasja pani domu, zapalonej entuzjastki recyklingu i nieustraszonej łowczyni skarbów na ulicach, targach i w różnych dziwnych miejscach. a że oko ma czułe i bystre, to niejeden skarb znalazła.
stworzyła wnętrze proste a zarazem oryginalne – warto przyjrzeć się meblom, dodatkom, rozmaitym detalom. tworzą one niepowtarzalny klimat tego skandynawskiego domu.
jak to często bywa, przeciwieństwa się przyciągają. pełna pasji kolekcjonerka mieszka bowiem z minimalistą. konieczne są kompromisy (znów). jeśli chce wprowadzić nową rzecz do domu, stara musi poszukać nowego. póki co system się chyba sprawdza, bo wnętrza nie wyglądają na przeładowane, prze-dekorowane.
to co podoba mi się w tym wnętrzu, to, podobnie jak było u pani architekt, połączenie starego z nowym. stare meble i współczesne dodatki. intryguje półokrągła komoda. to pamiątka po starej aptece.
stary parkiet to prawdziwa ozdoba wnętrz. nowoczesna, funkcjonalna kuchnia i duża jadalnia, gdzie gości Tom Dixon (lampa) wraz z Arne Jacobsenem (krzesła Ant). ciekawy pomysł to wbudowany regał czy też może raczej zabudowane odrzwia – mnóstwo tu miejsca na książki, drobne dzieła sztuki czy pamiątki.
fot. bobedre.dk_Tia Borg Smidt