kiedy byłam mała, naszymi sąsiadami było małżeństwo, które większą część swojego życia spędziło w Afryce. wraz z moim rodzeństwem byliśmy czasem zapraszani do ich domu, który był zwykły i niezwykły zarazem. zwykły, bo rozmieszczenie pokoi było takie jak u nas, a niezwykły z racji ich pięknych zbiorów rękodzieła afrykańskiego.
w salonie stała sporych rozmiarów witryna, gdzie wśród delikatnej porcelany zobaczyć można było hebanowe figurki wojowników, nieduże czarne figurki. pamiętam też maski które napawały lękiem, bo wydawały się przywoływać postaci groźne i okrutne.
a kiedy przychodziliśmy na spotkanie świąteczne, w okolicach Bożego Narodzenia, pod choinką sąsiadów znajdowaliśmy niezwykłej urody szopkę. wszystko było w niej takie same jak w szopkach które widywaliśmy: święta rodzina, zwierzęta, ale zarazem zupełnie inne. postaci miały czarne twarze i zupełnie nieeuropejskie rysy.
nie umiałam wówczas w pełni docenić tych przedmiotów, które sąsiedzi chętnie nam pokazywali i o których fascynująco opowiadali. ale te spotkania uświadomiły mi jedno. że tam, w Afryce, w krainach tak dla mnie odległych i niedostępnych, powstają przedmioty równie piękne co tu, w Europie, w Polsce. a druga rzecz: że żyją tam niesamowicie utalentowani ludzie którzy pracą swoich rąk i wyobraźni tworzą dzieła niezwykłe.
sztuka Konga
później, gdy byłam już nieco starsza, miałam etap fascynacji Indiami, czy może raczej tym co można znaleźć było w sklepach hinduskich. wiem, wiem, jeśli tylko ktoś miał porównanie to niekoniecznie mógł sobie cenić asortyment tych sklepów, ja jednak z przyjemnością tam zaglądałam i zawsze znajdowałam coś ładnego.
co ciekawe, dziś, kiedy od lat zajmuję się wnętrzami, Orient traktuję z lekkim dystansem, a może niesłusznie. choć ci którzy dobrze znają mój blog wiedzą, że nieraz trafiało tu wnętrze, w którym orientalne dodatki współtworzyły je, nadawały mu smaku, charakteru.
całkiem niedawno przyszedł do mnie mail i zaproszenie do odwiedzenia pewnej strony. zajrzałam z zainteresowaniem, także dlatego, że blog opanowała niepodzielnie Skandynawia i pomyślałam, że może potrzeba mi odmiany.
1. maska Luba, 2. bransoleta Dinka, 3. figurka Chokwe, 4. patera Shi, 5. indonezyjski stojak na pierścionki
ta strona to Etnobazar. strona i sklep powstały z pasji. pasji do podróży, poznawania świata. Afryka, Indie, Maroko, Tajlandia – to tylko kilka destynacji nieobcych jego właścicielom. z licznych podróży przywozili przeróżne przedmioty i urządzali nimi swoje wnętrza. potem pomyśleli, że można by się tą pasją i przedmiotami dzielić. i tak powstał Etnobazar.
w sklepie znajdziecie całe mnóstwo orientalnych przedmiotów dla domu, biżuterii, zapachów, kosmetyków, drobiazgów. wędrując po stronach i szukając pięknych przedmiotów skupiłam się na tych, które mogą stać się niepowtarzalną ozdobą wnętrz albo też oryginalnym prezentem.
co mnie zachwyciło? mnóstwo rzeczy, choć nie pokażę wam ich wszystkich dzisiaj. mam jednak nadzieję, że zachęcę was do odwiedzenia Etnobazaru.
1. figurka kota egipskiej bogini Bastet, 2. figurka chińskiego smoka ShenLong, 3. bransoleta Dinka, 4. figurka leoparda z Nigerii, 5. krokodyl Luba
wiem, że do świąt Bożego Narodzenia jest jeszcze czas, ale moim zdaniem lepiej już dziś zacząć myśleć o prezentach i powoli je kupować tak by ominąć przedświąteczną gorączkę. a zakupy w internecie mają też ten plus, że można je robić w dowolnym czasie. kto wie, może w tym roku pod choinką wasi bliscy znajdą coś naprawdę niecodziennego i orientalnego zarazem?
fot. etnobazar.pl / wybór i zestawienia: piece_of_glass/Agata Ziółkiewicz
notka reklamowa