miękkie północne światło, ponadczasowy spokój.
prostota, minimalizm, wyciszenie.
odcienie chłodnej szarości.
Kopenhaga.
jakiś czas temu pisałam o moim odkryciu pewnego duńskiego malarza, a teraz znajduję mieszkanie niczym z tych płócien, tyle że nieco bardziej nowoczesne.
współczesny Hammershøi to apartament Olivera Gustava, duńskiego projektanta i konsultanta kreatywnego.
jego dwa miejsca, kopenhaski showroom i nowojorska galeria, przyciągają jak magnes poszukujących doskonałego współczesnego designu, XVII-wiecznych antyków, jak również fanów jego autorskich projektów mebli. kiedy podejrzymy jego ofertę na stronie przekonamy się, że proponuje on wyszukane artefakty, tworzy wnętrza o nieco niepokojącym, mrocznym klimacie.
jego kopenhaski adres tymczasem to wszechobecna szarość, projekt niemalże totalny.
XVIII-wieczna architektura pozostała bez zmian, stanowiąc idealne tło dla niewielkiej ilości przedmiotów.
to idealna ilustracja zdania Leonarda da Vinci: prostota jest szczytem wyrafinowania.
ten minimalizm, ta pustka jest pociągająca, fascynująca.
ale tylko jako projekt, idea.
mieszkania są do życia a nie do podziwiania. gdzieś tu toczyć się ma życie, potrzeba miejsca na ubrania, książki, magazyny. jakoś trudno mi uwierzyć, by w tej niebieskoszarej duńskiej celi można by szczęśliwe żyć.
gdzie to hygge, drogi Duńczyku?
fot. via: www.nytimes.com
więcej o tym kopenhaskim mieszkaniu i jego właścicielu dowiedzieć się można z artykułu w T Magazine.