„ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?” co będzie? post będzie.
o lampach, które pozwolą wam rozproszyć mroki jesienno-zimowych wieczorów.
wracałam dziś z pracy. jedna z głównych ulic miasta – bez latarni, jakaś awaria. niemalże „ciemności kryją ziemię”. ale wiecie co, zadziwiające było to, że nie tylko było ciemniej (co zrozumiałe), ale jakby ciszej. szaroczarny mrok zdawał się być bardziej przytulny i miękki. oto ile znaczy światło. i jego brak.
ale nie chcę was namawiać do gaszenia światła, ale do zapalania go. do docenienia i wykorzystania wszelkich jego zalet. nie byłabym sobą gdybym pokazała wam „jakieś tam” lampy. pokażę projekty, które mnie zaintrygowały i które lubię.
zacznę od Coco, którą znam już od dawna. pewnie światła nie niesie (!) wiele, ale zachwyca swoją formą.
Foscarini nie trzeba nikomu przedstawiać zapewne.
w sklepie, do którego trafiłam niezupełnie przypadkiem, moje oczy ucieszyły projekty z włoskiego studia Industreal. bardzo lubię ich minimalistyczną acz niebanalną formę.
wybrałam wiele białych projektów, ale są też lampy kolorowe. specjalistą wydaje się być marka Koziol.
choć można też wybrać sówki do BoBu.
misiek z kolei może wydać się niektórym nieco infantylny, ale okazuje się, że stwarza pogodny nastrój nie tylko w pokoju dziecięcym.
i jest też coś dla tych, którzy lubią patrzeć na ogień. ubrany w taki szklany klosz będzie cieszyć oko, a w razie potrzeby może być wykorzystany jako wazon.
to tylko kilka moich propozycji. może komuś z was ułatwiłam wybór? po piękne lampy i wiele innych przedmiotów zajrzyjcie do sklepu Rossi.pl – magia wnętrza.
notka reklamowa