i znów uciekł miesiąc, nie wiem kiedy.
cały czas planuję pisać tu więcej, ale jakoś słabo mi to wychodzi. mniejsza z tym, piszę znów.
a żeby siąść i pisać to dobrze jest mieć biurko. najlepiej własne.
kiedyś się obywałam bez niego. miałam malutki laptop, wystarczał mi kawałek stołu albo nawet parapet. tak powstawały blogowe posty lata temu. choć wydaje mi się, że to całkiem niedawno. ale nie, jednak nie. sporo czasu minęło. a tych, którzy prowadzą jeszcze blogi, co więcej – prowadzą je dla własnej przyjemności, a nie wyłącznie dla korzyści, jest już chyba malutkie grono. wszyscy tak się sprofesjonalizowali, tworzą kontenty, kampanie, współprace. i nie są już blogerami a influenserami. i nie piszą blogów, te są już passe. teraz liczy się tylko instagram i zarabianie dużych pieniędzy. i praca nad tym kontentem!
och, znów przydługi wstęp, ale wierzcie mi, zaczynam czuć się dinozaurem, nie nadążam i coraz mniej mi zależy, by nadążać. ważniejsze, by robić swoje. zatem póki chęci i siły są to coś tu się ma szansę pojawiać.
ok. biurko. w ostatnim czasie podstawa dnia pracy. home office zmienił nasze podejście do konieczności posiadania tego mebla w domu. choć porządny stół też daje radę.
podrzucam kilka ładnych obrazków dla inspiracji.
i pamiętaj: własne biurko = własny pokój, własna przestrzeń to ważna sprawa. jeśli je masz, możesz się uważać za szczęściarę/szczęściarza. serio.
fot. via: cocolapinedesign.com; myparadissi.com; homestolove.com.au; planete-deco.fr; elle.se; nordicfragments.com