dom znajduje się po drugiej stronie kuli ziemskiej, tam na dole.
uciekamy do Australii, do Melbourne. ach, jak taka ucieczka kusi w ostatnich tygodniach… tam zaczyna się wiosna.
Toorak, przedmieścia Melbourne, to jeden z najbardziej prestiżowych australijskich adresów. wiele tu pięknych, starych wiktoriańskich domów z ogrodami, choć ten, który dziś odwiedzamy jest starszy – to wiekowa dama pamiętająca czasy georgiańskie. dom zaprojektował Arnaud Wright, a nowoczesną formę nadał jej Robert Mills, odpowiedzialny na aktualną aranżację wnętrz.
Mills wybrał luksus, wygodę i odważny kolor.
ostatecznie mamy XXI wiek, a nie XVIII, prawda? (przynajmniej w tej części zamożnej Australii).
o ile większość domu jest łagodna, o tyle mocne uderzenie intensywnej barwy spotyka nas w pokoju z kominkiem. postawiono na tzw. total look – salon tonie w ciemnym odcieniu burzowego nieba.
ten ciemnoniebieski, niezwykle elegancki odcień farby Duluxa nosi nazwę Celtic Rush. niebieskim ścianom, kominkowi towarzyszą niebieskie sofy Redondo Moroso oraz stoliki Bell Coffee Table, projektu Sebastiana Herknera, łączące szkło i złoto. to one wprowadzają tu skojarzenia ze stylem art déco. podobnie jak dobrze nam już znane lampy Michaela Anastassiadesa.
pozostałe wnętrza – salon, pokój zimowy, sypialnia, łazienka i kuchnia to krainy łagodności i spokoju. utrzymane w łagodnych szarościach z domieszką beżu stanowią miły kontrast dla „celtyckiej gorączki”. to wnętrza o standardzie jakiego możemy się spodziewać w zamożnej dzielnicy. wiele uwagi poświęcono tu detalom. warto zwrócić uwagę nie tylko na meble czy lampy, ale też na wybór dywanów, szkła, tkanin, dekoracji.
we wnętrzach sporo można odnaleźć sztuki nowoczesnej, duże formaty zdobią ściany, akrylowe dzieło gra z odbiciem w korytarzu. to niezwykłe, nieco dramatyczne, teatralne wnętrze intryguje.
zapytacie: a kto tu mieszka? rodzina z trójką nastoletnich dzieci. po 17 latach spędzonych w Singapurze postanowili mieć własny dom. to spora odmiana dla kogoś, kto wciąż się tuła i wynajmuje. nie dziwi więc też fakt, że to musi być wyjątkowe miejsce.
fot. vogue.com.au