na co dzień zajmują nas inne sprawy. te ostateczne dotykają nas rzadko, często niespodziewanie. zwykle nie skupiamy się na nich, odganiamy myśli o przemijaniu, śmierci i związane z tym lęki, by szybko wrócić do swoich spraw. życie toczy się dalej.

ale wiadomo przecież, że tak jak przyszliśmy na ten świat, tak z niego odejdziemy – to dwie pewne rzeczy. początek i koniec oraz zmiana. to stałe dane. to, co wydarza się pomiędzy, zależy już od nas.

zmieniają się czasy, zwyczaje, obyczaje, rytuały. zmieniamy się my, nasz sposób myślenia, postrzegania i doświadczania świata, czasu, życia i śmierci. ludzie przemijają, co zauważamy niejednokrotnie z pewnym zdziwieniem, bo niektórzy przecież byli zawsze. najtrudniejsze są chwile, gdy odchodzą ludzie nam najbliżsi.

trudno jest przyjąć myśl o śmierci, trudno jest myśleć o własnej śmiertelności. nie lubię takich rozmów, tematów i zwykle ich unikam. tym razem postanowiłam się z tym zmierzyć. może design w tym pomoże?

oczywiście, tu nie chodzi o mnie, ale też o ciebie. a także o każdego, komu zależy na tym, by ta ostatnia droga była godna. chodzi o estetykę, stworzenie rytuału na nasze ponowoczesne czasy, o oswojenie przemijania.

 

i wanto return to nature

 

kto czytał książkę Marcina Wichy „Jak przestałem kochać design” pamięta być może, że zaczyna się ona rozdziałem zatytułowanym „Urna”. czytamy:

„Uczucie bezradności dopadło mnie kilka dni później, kiedy w zakładzie pogrzebowym przeglądałem błyszczący katalog z urnami.  Wszystkie modele wyglądały jak skrzyżowanie greckiej wazy i chińskiego termosu. Połyskiwały brokatem. Mieniły się chromem. Były złote, biało-złote, malachitowe i czarne. Miały ozdobne rączki i uchwyty. Niektóre wyglądały jak staroświeckie weki z drucianym zamknięciem. (…) wybrałem w końcu jakiś wzór. Miał nieco mniej ozdób, nieco prostszy kształt i nawet biała róża prezentowała się dość skromnie. 
Potem przez kilka godzin oszukiwałem się, że jest OK. Ale nie było. Ojciec nigdy by się nie zgodził na takie naczynie. To świństwo lekceważyć czyjeś uczucia estetyczne tylko dlatego, że umarł.” 

Wicha znalazł sposób, by te uczucia uszanować, ale przy lekturze nasuwa się myśl, ile osób ma podobne rozterki i niewiele może zdziałać?

powiesz: a jakie to ma znaczenie, ten ktoś już odszedł, jest mu wszystko jedno. ale za życia nie było wszystko jedno, więc przez szacunek należy zadać sobie nieco trudu. dziś jest łatwiej, bo na polskim rynku funeralnym pojawiają się propozycje godne, minimalistyczne, a zarazem estetyczne.

 

kami06

 

kami05

 

thos

 

do sprawy bardzo poważnie i profesjonalnie podeszła firma NURN, która projektuje urny.
zachwyca (jeśli wolno mi użyć takiego słowa) KAMI. to biodegradowalna urna przeznaczona do pochówku na morzu, choć można ją również złożyć w ziemi. „obłe formy urn nawiązują do kształtu muszli, kamieni, ziaren, całunu oraz łona, ponieważ w pierwotnych wierzeniach uważano, że śmierć jest początkiem nowego życia” – czytamy na stronie.
THOS to urna powstała w połączeniu betonu i metalu, MIKA to urny ceramiczne.

 

urna_kremacyjna_001a

 

urna_kremacyjna_002b

 

trumna_001h

 

Aeon Form to architekci z Gdańska, którzy równie poważnie podeszli do tematu ostatniego pożegnania. projektują nagrobki, trumny i urny. zainspirowane łzą czy płomieniem świecy są szlachetne i stosowne. można też wziąć pod uwagę trumnę, która powstała z inspiracji kryształem.

 

urn-for-living-aleksander-skworz

 

inną urnę proponuje Aleksander Skworz, absolwent poznańskiego Uniwersytetu Artystycznego. obserwując jak nieprzygotowane jest społeczeństwo do przemijania, by oswoić temat proponuje urnę za życia. póki żyjesz, używasz jako misy na owoce albo pudełka do przechowywania. w stosownym czasie zmieni się jej funkcja i stanie się urną w której zostaniesz pochowany.

 

tactile-perception-urn

 

mini-urny to próba przeprojektowania współczesnych rytuałów pogrzebowych, zaproponowana przez Lisę Merk. urny mają pomóc w przeżywaniu pogrzebu: trzymając je w dłoni, czując ciepło drewna mamy poczuć się lepiej. małe urny można złożyć do jednej dużej i ją pochować. możliwa jest też opcja, że rodzina i przyjaciele zabiorą prochy, by złożyć je w wybranym przez siebie miejscu.

wiele ciekawych pomysłów i projektów funeralnych można znaleźć na portalu Designboom, który parę lat temu ogłosił konkurs Design for Death. zgłosiło się ponad 2000 projektantów z całego świata. mnie zaintrygowało kilka z nich.

 

basalt urn

 

tha last stone

 

dust to earth by J. Larsson

 

emergence

 

coccon

 

designboom_peanut coffin

 

piękne są przeróżne urny, często odwołujące się do form natury.
ekologiczne trumny też zwracają uwagę – to powrót do Matki Ziemi.
projektanci proponują, by spaść z deszczem na ziemię lub rozpuścić się w oceanie.
w miejscu gdzie zostaną pochowane nasze prochy niech wyrośnie drzewo albo ogród.

to piękne idee.
i obyśmy mogli z nich skorzystać i nie musieli iść na kompromis w tych trudnych chwilach.

 

souvenair

 

turnlight

 

urn of light

fot. via: designboom, dezeen, nurn.co, aeonform.com

i jeszcze ps.
od lat mieszkam w okolicy jednej z większych nekropolii. kiedy w okolicach 1 listopada zjeżdża tu całe miasto i nie tylko, pojawia się myśl, która nie daje spokoju. odwiedzają zmarłych, bliskich i dalszych, ale ile mieli dla nich czasu gdy tamci żyli? ile razy przynieśli żywe kwiaty, ile razy świętowali razem?

pamiętajmy o tych co odeszli, żyjmy z żywymi.
życie mija bardzo szybko.