odwieczna walka: światło i mrok.
oby jak najdłużej wygrywało światło, mimo, że w ciemnościach też wiele ciekawego się dzieje.
odpuszczamy na chwilę czerni, ale pozostajemy w stonowanej kolorystyce. co jest chyba dość nietypowe dla tej części świata. udajemy się bowiem na Ibizę i tak, będzie impreza, choć wszystko wygląda i odbywa się tu dokładnie odwrotnie od naszych oczekiwań i myślowych klisz.
tak naprawdę nie dla każdego to miejsce i wcale nie jest pewne, że by nas tam wpuszczono. „members-only”, cokolwiek to znaczy. (a znaczy tyle, że musimy korzystać z systemu rezerwacji Design Hotels). ale nie zrażajmy się. i tak zajrzymy do środka.
przed wami La Granja Ibiza.
La Granja Ibiza to niewielki hotel, który powstał na ibizjańskiej wsi. projektant Armin Fischer przekształcił stary, dwustuletni wiejski dom w przytulny hotel. mieści się tu dziesięć sypialni, a także niewielki domek w otoczeniu cytrusowych, figowych i migdałowych drzewek.
choć to Hiszpania, we wnętrzach panują ciemności. jest tu wiejska prostota, naturalność, skromność, pewna szorstkość i piękno niedoskonałości. w tym szalonym świecie nowoczesnych technologii i dzikiego pędu życia, w La Granja Ibiza mamy wrażenie podróży w czasie.
gościom proponuje się „program rytuałów”, co oznacza warsztaty slow food, medytacje, praktykę jogi czy zajęcia ogrodnicze na farmie. to miejsce może odmienić życie, a z pewnością pozwala odpocząć.
fot. lagranjaibiza.com