powroty bywają różne, ale najczęściej nie są łatwe.
zmiana rytmu dnia, czasem zmiana czasu, wyzwolenie z rutyny codzienności czy po prostu wakacje, planowane czy nie (mniejsza o to) powodują, że zwalniamy i coś się zmienia, jeśli tylko sobie na to pozwolimy.
przez chwilę czujemy wolność, czujemy nowe możliwości czekające na nas tuż za rogiem.
i choć czasem kusi myśl, by rzucić to wszystko i nie wracać to jednak większość z nas wraca.
wracam i ja. nie było mnie tu ani na facebooku, a jednak byłam. to przekleństwo naszych czasów – wszechobecność telefonów i internetu. nie udało mi się odłączyć. czy to już uzależnienie? może. ale mam tego świadomość i coraz częściej zdarza mi się tęsknić za normalną rozmową z drugim człowiekiem, bez udziału telefonu i jego licznych aplikacji. jaka to przyjemność!
ok. dość marudzenia. mam przecież coś do pokazania.
tym razem nie tyle czyjeś mieszkanie, ale prace pewnej fotografki.
Renée Kemps realizuje edytoriale, zlecenia reklamowe, jest też art directorem. pracuje w Amsterdamie i Londynie. fotografka skupia swoją uwagę na świetle, cieniu, teksturach, liniach.
fotografuje nie tylko wnętrza, także styl życia, jedzenie, notuje podróże.
jej zdjęcia są pełne niewymuszonej elegancji.
minimalistyczne, bez zbędnych detali.
trochę jak czyste płótno, które czeka aż zapełni je życie.
pozorna pustka, która każe z uważnością przyglądać się materii otaczającego świata.
za progiem już jesień, czas powrotów i czas na nowe.
życzę Wam dobrych powrotów z nadzieją, energią i nowymi pomysłami.
dobrze być tu znów 🙂
fot. Renée Kamps