wizytówka – to temat wciąż na czasie, dający wiele możliwości twórczych.
sztuka wizytówki, o której pisałam jakiś czas temu, jakoś u nas nie kwitnie, raczej powoli pączkuje.
taką chciałabym mieć nadzieję.
wolę nie myśleć, że wiele osób ma to zwyczajnie w nosie.
szczególnie ludzie z zawodów kreatywnych powinni dobrze się zastanowić i przemyśleć sprawę.
a kilka niedawno znalezionych ciekawych przykładów może zainspiruje.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

fot.www.tutorart.com; www.creattica.com/business-cards; www.designcove.blogspot.com

warto regularnie zaglądać na tę stronę, można nawet wrzucać tam swoje propozycje.
ale (moim skromnym zdaniem) strona ta pokazuje także, niestety, przykłady tego jak wizytówka raczej wyglądać nie powinna…
…i kilka grzechów głównych:
– forma nieadekwatna do treści czyli brak informacji postawowej – czym się jakiś ktoś zajmuje;
– forma przerasta treść – czyli piękna karteczka, ekstra projekt, ale kto i co robi – trudno się doszukać;
– straszne kolory, naprawdę straszne – np. kolor ziemi, a dokładniej torfu – jeśli ktoś nie zajmuje się jego sprzedażą lub produkcją to lepiej sobie darować.
– nuuudaaaaa.. nudne fonty i zero pomysłu.

i tak dalej.

myśląc nad własną wizytówką należy przede wszystkim pamiętać, że musi być ona nasza własna.
to coś z czym się utożsamiamy, co nas przedstawia światu.
idę się zastanowić nad moją wizytówką.

fot.www.creattica.com