wszystko zaczęło się od chęci zwrócenia uwagi na brak opowiedniej ilości ścieżek rowerowych.
Peter Gibson – roadsworth – zaczął malować własne znaki na jezdniach Montrealu. i nie tylko na jezdniach. ozdabiał pasy dla pieszych, krawężniki, chodniki.
w twórczy sposób postanowił zmienić miejski pejzaż.
chodziło nie tylko o propagowanie jeżdżenia na rowerze, ale też o zwrócenie uwagi na wszechobecną „kulturę samochodową”.

oczywiście, jego działania nie pozostały niezauważone. podczas jednej z nocnych wypraw został aresztowany i skazany za wyrządzenie 53 szkód. po zapłaceniu sporej grzywny wypuszczono go z aresztu. po tym incydencie roadswortha zauważył świat sztuki, dostał wiele propozycji. i kontynuuje swoją działalność.
teraz już jako artysta, a nie wandal.

zresztą – czy to można nazwać wandalizmem?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

fot. roadsworth.com

więcej tutaj.
warto obejrzeć też prace roadswortha wykonane na zlecenie. choć odnoszę wrażenie, że sztuka ulicy (jezdni??) jest w jego wykonaniu znacznie ciekawsza.

roadswortha znalazłam w blogu artnlight.