a może wszystko już było?
może wszystko się już powtarza, do znudzenia jest do siebie podobne, takie same?
może potrzeba przerwy, ciszy, by móc powrócić z czymś nowym, świeżym?
(choć pewnie nie odkrywczym, bo miliony blogów, stron, magazynów już dawno to zdążyły pokazać, podały dalej, przypięły na pinterestowej tablicy).
ile można? siedem lat to dużo czy mało?
a jednak… już po krótszej przerwie czegoś brak.
czy to uzależnienie? skąd ta konieczność dzielenia się, podawania dalej, pokazywania pięknych wnętrz i przedmiotów, które wcale nie tak łatwo dostać w naszym szarym, ponurym kraju? skąd ta chęć, by zaszczepić poczucie ładu, wyzwolić sympatię do minimalizmu i prostoty?
może właśnie stąd, by się sprzeciwić temu co dookoła. żeby wciąż i nieustannie sobie powtarzać, że można inaczej, że można ładniej, czyściej, spokojniej, bardziej harmonijnie, z sensem, charakterem, osobowością. że można normalnie.

z pewnością też macie takie dni, z tych najgorszych, gdy dosłownie wszystko jest nie tak: pogoda okropna, chodniki krzywe, dziurawe, brudne, ludzie krzywo patrzący spode łba, życie się nie układa, wszystko nas wkurza i jesteśmy generalnie na nie… i mamy dość. takie chwile trzeba przeczekać. albo można uciec. jeśli nie da się realnie, do lepszej rzeczywistości, gdzieś w Skandynawii na przykład, to próbujemy choć wirtualnie.
dlatego powstał I like design. i dlatego nie może jeszcze zniknąć. jest potrzebny. jest potrzebny mnie i mam nadzieję, także i tobie. i tyle.
a w nowym roku:

 

 

fot. piece_of_glass/Agata Ziółkiewicz

oczywiście, czytanie tego bloga nie rozwiąże ani jednego z naszych problemów, ale może pomoże chwilę odpocząć.
tu też warto zaglądać – I like design na facebooku – zapraszam.