nie powiem raczej, że te wnętrza mnie zachwycają.
są inne, nietypowe, dziwne.
ale w jakiś sposób fascynujące.
to ciekawe, bo zdjęcia robił James Merrell, który kojarzył mi się czas cały z pewną hm… jakby to nazwać… czystością? minimalizmem? optymizmem? prostotą? radością? wszystkiego po trochu.
a tu okazuje się, że niezupełnie jest tak jak sobie to zapamiętałam.
dobrze jest czasem wrócić w miejsca gdzie już kiedyś byliśmy, by zobaczyć je na nowo, skonfrontować rzeczywistość z wyobrażeniami.
choć są i tacy, którzy wolą nie wracać.
a zatem James Merrell odkryty na nowo.
i jeszcze ten niezwykły portret we wnętrzu.
fot. James Merrell