Dutch Design Week 2014 zakończył się już jakiś czas temu, ale że moja głowa zajęta jest teraz zupełnie innymi sprawami, design zszedł (chwilowo) na drugi plan. nie byłam w Eindhoven w tym roku, ale próbuję nadrobić tę zaległość – od czego jest internet. ponadto miałam możliwość wysłuchania niezwykle ciekawej prezentacji Zuzanny Skalskiej, która, choć dotyczyła w głównej mierze tegorocznej edycji DDW, to zarazem była także opowieścią o znaczącej zmianie jaka nastąpiła w holenderskim projektowaniu i myśleniu o tym czym jest design.
trudno streścić to długie spotkanie, ale generalnie myśl jest taka, że zmieniła się dziś rola projektanta w ogóle. jest on bowiem nie tylko projektantem, ale de facto zajmuje się rozwiązywaniem problemów świata. i nie ma w tym przesady. to od projektantów zależy przyszły kształt naszego świata.

’Designers are important part of the future’ – Ilse Crawford

design w Holandii jest pojmowany w specyficzny sposób, odmienny niż u nas.
pomiędzy sztuką a inżynierią. i bynajmniej nie chodzi o poszukiwanie nowej formy krzesła.

’Design is a connection point between art and engineering’ – Adrian van Hooydonk

to wszystko przekłada się na swego rodzaju szok przyszłości. nie wiem jak inni uczestnicy tego spotkania, ale ja miałam wrażenie, że od myślenia holenderskiego dzielą nas lata, może nie świetlne, ale kilkadziesiąt z pewnością. to wrażenie ugruntowało się tylko gdy przyszła pora na relację z DDW 2014.

to wydarzenie, które w ciągu ostatnich lat rozrosło się znacznie. kilka różnych lokalizacji w mieście, wystawy, warsztaty, spotkania, rozmowy… ponad 250 tysięcy zwiedzających (tyle ma mniej więcej samo Eindhoven mieszkańców) w tym roku.
spośród mnogości zdarzeń Zuzanna Skalska wybrała kilka obserwacji, które ilustrowała konkretnymi przykładami z wystaw DDW. wiele przykładów, pomysłów, było zadziwiających jak np. lampa, która świeci dzięki bakteriom zdjętym z ośmiornicy czy drukowane jedzenie. pojawił się temat dla nas zupełnie nowy czyli design spekulatywny.
a pośród projektów związanych z wodą, pojawił się miito.
i tak, po długim wstępie, pora na… przerwę na herbatę.

 

 

tak właśnie sobie pomyślałam, że miito idealnie sprawdziłoby się właśnie teraz, gdy zimno.
zwykle jest tak, że gotujemy przynajmniej pół dzbanka wody, nawet gdy robimy herbatę tylko sobie. i tak właśnie marnujemy i wodę i przede wszystkim energię elektryczną. projektanci zatem szukali rozwiązania, które by to marnowanie zminimalizowało. tak powstało miito. czajnik… bez czajnika.

 

 

fot. via: designboom.com

miito to czajnik do gotowania wody. jednak bardzo nietypowy, przyznać trzeba. składa się on bowiem z pręcika i płyty indukcyjnej.
umieszczenie pręcika w szklance i ustawienie jej pośrodku płyty uruchamia indukcję.
korzystanie z tego nowoczesnego czajnika jest proste, intuicyjne. zresztą gotować można nim nie tylko wodę.

autorem miito jest Nils Chudy. to jego projekt dyplomowy, dlatego póki co jest to wersja prototypowa, choć niewykluczone, że całkiem niedługo trafi do produkcji. i dobrze pamiętać, że u podstaw tego projektu nie leżało wymyślenie jakiegoś nowego designerskiego gadżetu, ale realny problem marnowania wody i energii. to jest właśnie to myślenie projektowe jakie uprawia się i propaguje w Holandii. warto przyjrzeć się mu z bliska.
a jeśli temat was interesuje, to warto zaglądać na bloga Zuzy Skalskiej, polecam!

I like design na facebooku – zapraszam.