kto czyta regularnie, bądź też choć przegląda od czasu do czasu brytyjską edycję Elle Decoration ten wie, że można tam znaleźć wnętrza niezwykłe, niecodzienne, czasem zaskakujące. można sycić nimi oczy, przyglądać się gustom innych ludzi (o których to gustach niby się nie dyskutuje, a jednak robimy to cały czas!) śledzić trendy i… marzyć.
to chyba moja ulubiona edycja, choć prawdę powiedziawszy nie miałam jeszcze w ręku wszystkich (zdarza mi się wyśledzić je czasem w sieci, czasem z podróży przywożę, czasem udaje mi się natrafić na nie w empiku).
wakacyjny numer ED nie jest inny, choć prawdę mówiąc wciąż jeszcze nie miałam czasu by się zagłębić w treść (na szczęście weekend przed nami).
w sierpniowym numerze mamy możliwość zajrzeć do domu Shelley Street, niegdyś stylistki, dziś konsultantki kreatywnej.
dom, który mieści się w Kapsztadzie, pochodzi z końca XIX wieku, urzeka przestrzenią i spokojem.
stonowane kolory, miękkie tkaniny, biel ścian i podłóg.
oryginalne przedmioty przyciągają uwagę.
bowiem to zarazem przestrzeń kolekcjonerki, w dodatku takiej, która z dużą wprawą i wdziękiem znajduje dla rzeczy odpowiednie miejsca.
bliski jest jej świat natury, dlatego zbiera przeróżne muszle w tym też muszle jeżowców, koralowce, zasuszone tykwy, gałęzie, czaszki. choć wbrew pozorom wcale nie ma tego mnóstwo, akurat tyle ile trzeba.
a umiar jest ważną kwestią, zwłaszcza w eksponowaniu zbiorów.
aranżację zawsze można zmienić na bardziej aktualną czy zgodną z naszym usposobieniem czy porą roku.
właścicielka tego afrykańskiego domu ceni też sztukę, stąd wiele w jej otoczeniu domowym obrazów, szkiców, ceramiki.
fot. Greg Cox for elle decoration uk; via: sfgirlbybay.com
tak, to afrykański dom, choć zarazem bardzo europejski, skandynawski, prawda?
I like design na facebooku – zapraszam.