australijski weekender.
weekender brzmi nieco dziwnie, ale to po prostu odmiana domku na wakacje.
tym razem nie w Skandynawii, a w Australii, odwiedzamy Mornington Peninsula.
właścicielka tego domu niedaleko plaży, Shareen Joel, jest projektantką wnętrz.
prowadzi też interesujący blog ShareDesign.

 

 

błękitno-szara tonacja weekendera sprzyja odpoczynkowi. wnętrza są proste i funkcjonalne. zwyczajne, chciałoby się powiedzieć, i oby się więcej takiej zwyczajności, nie tylko w wersji z antypodów. bo przecież nie (tyle) o design tu chodzi, a o spotkanie z rodziną, przyjaciółmi i miłe spędzenie beztroskich wakacji. wygodę, relaks, przyjemnie spędzony czas.

 

 

 

a design jest tu obecny, nie da się ukryć, choć nie jest to dom, który by owym designem epatował. ale, że jest to temat pasjonujący, to przyjrzyjmy się bliżej tym detalom, w których tkwi… diabeł, to znaczy design!

nad stołem w jadalni lampa Poula Henningsena. półki ładnie eksponują przedmioty: tace od duńskiego Hay, porcelanę, szkło, termos Steltona, ceramikę Marimekko. są też dekoracyjne ptaki z Vitry: czarny Eamesów, jasny braci Bouroullec.
skórzane fotele aż proszą by się na nich wygodnie rozsiąść (to zapewne też znane projekty, ale nie udało mi się ustalić projektanta).

do jednego z pokoi zagląda nieśmiało różowy słonik Eamesów, a na ścianie dobrze znany inny ich projekt, wieszak Hang It All.

 

 

 

 

 

fot. sharedesign.com

i ów design mógłby nas onieśmielać, a tymczasem tworzy spójną całość, która zaprasza na wakacje na australijskiej plaży. chętnie bym skorzystała, a wy?

I like design na facebooku – zapraszam.