czytam właśnie znakomitą książkę Marty Sapały „Mniej”. to doświadczenie, a zarazem reportaż, ale i studium społeczno-ekonomiczne. opowiada ono nie tyle o tym jak żyć za mniej (mniej wydawać, mniej kupować), ile o naszym współczesnym konsumpcyjnym świecie. lektura fascynująca, pełna niezwykle trafnych spostrzeżeń, a zarazem podpowiadająca jak żyć za mniej.
minimalizm jest mi jakoś bliski, choć są rzeczy bez których wciąż żyć nie potrafię. na przykład – książki. i mogę sobie wyobrazić minimalistyczną biel i pustkę w moim mieszkaniu, ale z pewnością nie bez książek!
należę do pokolenia, któremu zdarzało się (jeszcze) książki zdobywać, moje studia polegały głównie na czytaniu, biblioteki odwiedzałam z przyjemnością od zawsze i ubolewam, że w moim mieście likwiduje się je bez litości i głębszego zastanowienia. i gdy czytam, że z czytelnictwem Polaków wcale nie jest lepiej, że dostęp do książki jest coraz trudniejszy, że upadają i upadać będą kolejne księgarnie i wydawnictwa, to zwyczajnie mi smutno. i wiem, że to się na nas zemści, że będzie nam bardzo ciężko, o ile już to się nie stało…
ale nie chcę narzekać. za to mam zamiar polecać ci dobre książki, które znam, czytam, uważam za ciekawe. zapraszam do przeglądania zakładki book (niedługo nowa recenzja) oraz na profil I like design na instagramie.
a tymczasem zapraszam do minimalistycznej przestrzeni w Delft.
dominuje tu biel i światło. jest jasno, przestrzennie. (kilka książek moje oko też dostrzegło, to dobrze).
to mieszkanie jest niczym czyste malarskie płótno, na którym można, choć wcale nie trzeba, namalować co się chce.
fot. nu-interieurontwerp.nl, via: nordicdays.blogspot.nl
właścicielka tego mieszkania przeprowadziła się do Paryża, ale nie miała serca pozbyć się tego lokum. dlatego zdecydowała się na renowację i póki co służy jej to miejsce jako drugi dom. za zmiany odpowiedzialne jest studio z Antwerpii – nu-interieur|ontwerp.