Torekov to rybacka wioska w regionie Skanii.
tutaj swój azyl znalazła pewna para, Bengt i Aliya, na co dzień mieszkająca w Sztokholmie.
urzekło ich światło, ale wydaje się, że nie tylko ono zdecydowało o wyborze tego miejsca na nową wakacyjną siedzibę. wcześniej przez długie lata każde lato spędzali na Gotlandii, zmiana nie była prosta. wybrali jednak podobne otoczenie i nawet nie spostrzegli jak minęło im tu już 10 lat.

 

Torekov

 

cisza i spokój. to pierwsza rzecz jaką odczuwają jak tylko tu przyjadą.
czarna fasada domu skrywa jasne, przestronne, pełne światła miejsce.
na zewnątrz czeka taras z pergolą, leżaki, wiklinowe siedzisko-huśtawka. czeka kuchnia na świeżym powietrzu, a przede wszystkim czeka lato pełne spotkań, rozmów, bowiem domek w Torekov z początkiem sezonu staje się punktem docelowym dla rodziny i przyjaciół.

 

Torekov

 

Torekov

 

Torekov

 

Torekov

 

Torekov

 

Torekov

 

o wystroju wnętrz zadecydowała prostota i wygoda.
paletę barw ograniczono do bieli, rozbielonego brązu i błękitu.
wiklinowe meble nadają klimatu odrobinę retro, a jasne drewniane sufity i podłogi czynią to miejsce ciepłym i przytulnym. w jadalni zachwyca awangardowa lampa Heracleum projektu holenderskiego projektanta Bertjana Pota dla Moooi, która jednak idealnie wpasowuje się w ten dom blisko natury.

 

Torekov

 

Torekov

 

są wakacje, pora odpocząć. zajrzyj co kryje tag na lato [klik!].

 

Torekov

fot. elledecoration.se

i jeszcze słów kilka nie o wnętrzach, a o mojej ciszy.

myślałam, że będzie trudniej, ale nie było, nie jest.
po prostu przestałam. tak samo jak po prostu kiedyś zaczęłam.
jeszcze nie zdecydowałam co dalej i czy to już powrót na stałe. nie wiem.

tymczasem dziękuję za słowa do mnie, za maile i komentarze.
szczególnie od tych co pierwszy raz. szczególnie za te, które tak mnie wzruszyły, a zarazem podniosły.
w dzisiejszych czasach dobre słowa są szczególnie cenne.
bądźmy dla siebie dobrzy i róbmy swoje.

i chcę wam jeszcze powiedzieć, że dobrze znam ten smutek a nawet żal, gdy ktoś przestaje pisać bloga. śledzę kilka blogów i gdy zalega cisza to zawsze mam nadzieję, że to tylko chwilowe. tak oto obcy ludzie stają się niepostrzeżenie częścią naszej codzienności, chwilą oddechu, a czasem namysłu. sposobem na spotkanie z kimś nam bliskim, choć właściwie obcym.

nie jest też tak, że chcę zmieniać świat albo że mam pretensje, bo coś mi się nie udaje. tylko za dużo tego wszystkiego na jedną mnie. wiem, że też tak czasem masz. rzeczywistość staje się nieznośna, widać tylko ciemne barwy i brak perspektywy na zmianę. i co wtedy? zrób przerwę. wyłącz się. pobądź sama. i nie daj się zwariować. wiem, to trudne, ale nie niewykonalne, nie niemożliwe. wiem, sprawdzam na sobie.
w internetach krąży slogan Douglasa Couplanda: „I miss my pre-internet brain” – tęsknię za moim przed-internetowym mózgiem. i coś w tym jest. warto sobie przypomnieć co można robić bez konieczności włączania sieci, bez informowania co, gdzie i z kim robimy.

 

summer

fot. via: pinterest.com

nie mówię tu wszystkiego i dlatego moje decyzje mogą wydać się nie do końca jasne. ale to nie jest ważne. czasem są inne priorytety, czasem wyprowadza się na spacer czarnego psa, czasem trzeba odetchnąć innym powietrzem.

być może według niektórych powinnam po prostu zamilknąć i nie pisać tego co napisałam albo napisać lepiej (ten chaos myśli, nieprzystające perspektywy, niejasne motywy).

ale dlaczego mam udawać? bo szczerość jest nieważna, przestarzała? bo wszyscy kłamią? (to nieprawda).
bo ważniejsze są piękne kłamstwa, których pełno wszędzie i które tak dobrze się klikają, sprzedają? (a w rzeczywistości to kreowanie wizerunku który niewiele ma wspólnego z bohaterem albo autorem słów albo rozpaczliwe poszukiwanie akceptacji). ja tego nie chcę.
I LIKE DESIGN to moja przestrzeń, moje miejsce w sieci, tu chcę czuć się wolna.

blog zawsze był i pozostaje nadal moją pasją, czymś co niezmiernie lubię. wiem, że to może dziwić, ale jeśli ktoś ma pasję to doskonale wie jakie to uczucie. i nie ma wówczas znaczenia kto i jak to ocenia. to przyjemność sama w sobie, a dzielona z innymi jest tym bardziej przyjemna. tak już mam, że uwielbiam znajdować wciąż nowe przestrzenie i pisać o nich. i cieszę się, bo od razu powstaje w głowie myśl: super! będzie na I LIKE DESIGN!
wiem, że jest jeszcze sporo do odkrycia, wiele czeka już na swój moment.
tak… próbuję wam powiedzieć, że będzie ciąg dalszy. dla was. dla mnie.

ps. nigdy nie przestawaj marzyć.