przedmieścia Sydney. stary, stuletni dom. to brzmi dobrze na początek, prawda? zachęcająco bardzo albo… wręcz przeciwnie. zależy co kto lubi.
na początku było jednak nieciekawie, ciemno, ponuro. miała tu zamieszkać pięcioosobowa rodzina, potrzebna więc była zmiana. dlatego zaproszono architektów wnętrz do współpracy. studio Burley Katon Halliday dostało nieduży budżet i życzenia do spełnienia: ma być jasno, przestronnie i chcemy mieć widok na zatokę.
i jest pięknie. sami zobaczcie.
biel, jasne, pastelowe szarości i beże, drewno. styl, który nazwałabym chętnie skandynawskim minimalizmem.
to nie wakacyjny domek (choć polecam uwadze właścicielom nadmorskich miejscówek, by podpatrzeć styl), a całkiem jak nowy dom pewnej australijskiej rodziny.
fot. dwell.com
a tak przy okazji, tam w Australii właśnie zaczyna się wiosna.
wszystko zależy od punktu widzenia.