pracę Norm Architects śledzę od dawna.
projektanci wypracowali swój rozpoznawalny styl: oszczędny, minimalistyczny, w japońskim duchu zen.
każdy kolejny projekt, dopracowany w każdym szczególe, ogląda się trochę niczym dzieło sztuki.
i choć niekoniecznie mam chęć się tam wprowadzać czy odwzorować ten projekt, to z przyjemnością spędziłabym tam wakacje.
na przykład w takim domu nad morzem, to znaczy – nad oceanem.
idealne miejsce, by powrócić do tego co najważniejsze: do natury.
by odnaleźć siebie poza siecią, offline.
prostota, rytm dnia wyznaczony zwyczajnymi, małymi wydarzeniami, przyjemnościami: słońcem, wiatrem, wodą, dobrym jedzeniem…
bez pośpiechu, bez terminów, bez telefonów, facebooków i instagramów, bez niepotrzebnego gadania.
spokój. równowaga.
czas na to, by pomyśleć.
czas, by poczytać.
czas, by marzyć.
czas, by coś nowego zaplanować.
w domu nad oceanem projektu duńskich architektów panują kolory ziemi.
można powiedzieć: współczesna duńska chata, ale to za mało. tu łączy się to co tradycyjnie duńskie, rustykalne z tym co wyrafinowane, nieco w stylu boho, w luksusowym wydaniu. a jeśli zapytasz mnie gdzie ten luksus to odpowiem: w przestrzeni, w ciszy, w pustce, w widoku za oknem, ale też w zastosowanych materiałach.
fot. Norm Architects