minimalizm może być super.

ale jak masz mieszkanie w takim stylu i niemal puste, białe ściany to warto czasem porzucić ascezę i zaszaleć.
tak, wiem co mówię.

zakochałam się… po raz kolejny już trafiłam na tę stronę i strasznie mi się podobają tkaniny Amy Butler.
i wzory i kolory… i sposoby ich łączenia.
i wszechstronność zastosowań: poduszki, narzuta, puf, torebka, spódnica, a nawet korale…
są radosne, bezpretensjonalne i bardzo optymistyczne.

 

 

 

 

 

cudne po prostu!
ma się wrażenie, że lato nigdy się nie kończy.

co inspiruje Amy?

przyjaciele, rodzina, otaczająca ją przyroda.
lubi szperać na pchlich targach w poszukiwaniu nowych materiałów, wzorów.
lubi też podróżować – ze swoich wojaży przywozi nowe pomysły.

mówi, że nie podąża za trendami, po prostu robi to co lubi, projektuje rzeczy które jej samej bardzo się podobają.

ale Amy Butler to jej własny biznes, rozpoznawalna marka.
to co początkowo było pasją – szycie torebek i sprzedawanie ich w galeriach – stało się poważną firmą.
na szczęście nie przytłacza to Amy, ale dodaje jej energii i przynosi radość.

tak to jest gdy praca jest jednocześnie pasją.

więcej projektów Amy tu.
a jeśli ktoś chce kupić, warto zajrzeć tutaj.
póki co zostaje opcja zakupów internetowych, bo w Polsce Amy jest wciąż nieobecna.