studio fotograficzne w Nowym Jorku.
niezupełnie i nie tylko, ale więcej o tym za chwilę.
nowojorski dom Pii Ulin jest monochromatyczny, osadzony w stonowanej, chciałoby się rzec nieco zakurzonej, tonacji. szarości, czerń, beże i brązy. ale nie jest tu ponuro. mnóstwo światła pomieszczenia zawdzięczają ogromnym oknom. także elementy wyposażenia przyciągają i odbijają światło.
mieszkanie jest umiarkowanie umeblowane, ale nie jest tu spartańsko: są tu wszystkie wygody potrzebne mieszkańcowi wielkiego miasta. szarą kuchnię rozświetla jasna drewniana podłoga, zdobią złociste klosze lamp. salon dekoruje wiśniowy dywan, a na ścianach mnóstwo fotografii. w tym także portret amerykańskiej artystki Georgii O’Keeffe, która przez lata inspirowała właścicielkę tego domu.
poprzemysłowy budynek zaadaptowano na potrzeby mieszkaniowe. do dyspozycji fotografka ma 100 metrów kwadratowych. by obniżyć nieco sufity pomalowano je na czarno. w tej czerni kryją się też rury i instalacje. funkcjonalne wnętrza wydzielono ścianami, które nie sięgają sufitu.
ta brooklyńska postindustrialna przestrzeń spełnia w zasadzie trzy funkcje: jest domem, biurem i studiem fotografki Pii Ulin. jej zdjęcia znają doskonale wszyscy kochający piękne skandynawskie wnętrza. Pia Ulin pracuje bowiem dla magazynów na całym świecie, w portfolio ma takie tytuły jak Dwell, Elle Decoration czy Kinfolk. współtworzy także albumy, książki o wnętrzach i stylu życia, by wymienić „Monochrome Home” wraz z Hilary Robertson, „Kinfolk Home” czy „Colorful” z Lottą Agaton. pracując od lat z tą stylistką wspólnie stworzyły charakterystyczny styl, inspirując swoją pracą zmiany w niejednym domu.
także sesja tego mieszkania powstała we współpracy Pii i Lotty.
fot. residencemagazine.se_Pia Ulin
Pia Ulin swój czas dzieli pomiędzy rodzimą Szwecję a Stany Zjednoczone.
fotografuje profesjonalnie od ponad 20 lat. do Nowego Jorku przyjechała na studia, by powrócić do Europy. z nadzieją w sercu, że kiedyś powróci do Ameryki. kiedy skończyła 45 lat stwierdziła, że to czas na zmianę, nowe otwarcie. wysłała swoje portfolio w różne miejsca i padło na Nowy Jork. i tak od 2012 pracuje na obu kontynentach. a że Nowy Jork to centrum świata i większość zleceń pochodzi z rynku amerykańskiego postanowiła nieco się zadomowić. przez dwa lata wynajmowała mieszkanie, by ostatecznie znaleźć to miejsce i kupić je na własność. zaczęła od… remontu. jak mówi, było okropnie: wszędzie biel, straszna kuchnia.
tak, tym co może nas zaskoczyć jest to, że wnętrza te są mało skandynawskie w stylu, w tym popularnym myśleniu o Skandynawii: zero bieli, żadnych rustykalnych elementów. a i tak jest interesująco, prawda?